Jedziesz powoli ze zgrzytem zębów. Nikt Cię nie zna, nikt nie widzi. Rola zadymionej, brudnej szyby padła dziś na Ciebie. Jedziesz dalej. Głęboki bas wzdryga Twoimi komórkami. Starasz się nie myśleć o chwili obecnej, jednak to nie takie proste. Szukasz pretekstu by zaczepić na nim swoje apodyktyczne kombinacje. Bez tego ani rusz. To Cię zje, pochłonie, ogarnie, a na samym końcu zniszczy. Spadniesz i nabijesz się. Pamiętaj, że nie jesteś sam. Pamiętaj, że to jednak nic nie zmienia. Twój towarzysz nic o Tobie nie wie. Robi wielkie oczy, kiedy mała kropla nieznanej mu Twojej oczywistości, kapnie na jego świadomość. Jedziesz w ciszy. To wcale nie jest tak, że Twój towarzysz oddał cząstkę siebie, byś Ty mógł sobie teraz posiedzieć w zasranej ciszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz